Hammy
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka...
|
Wysłany: Wto 12:58, 06 Lip 2010 Temat postu: Trening VI - odczulanie |
|
|
Odkryłam coś strasznie dziwnego, mój koń strasznie boi się warkotu silników. Hm... Tak...
Potrzebny był mi samochód, który ma silnik jak piła motorowa... Tylkojedna osoba ma taki samochód... Nie kto inny jak sam Jeremy. xD Po 30minutach proszenia go przez telefon zgodził się mi pomóc. Mój jeep jestdosyć cichy, więc Clarkson przyjechał dodge chargerem.
Zabrałamogiera z pastwiska, wyczyściłam i trochę z nim pochodziłam. KiedyClarkson wreszcie się zjawił zaczął mi tłumaczyć o tym, jak to koniowozyblokują drogi i powodują, że setki ludzi spóźniają się do pracy.Udawałam, że go słucham, na prawdę rozmyślałam o dzisiejszym dniu, samanie wiem poco. Ale chyba lepsze to, niż słuchanie filozofowaniaJeremyego. Kiedy wreszcie przestał wsiadł do nissana i odpalił silnik,który po chwili zgasł. Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, żeClarkson znowu coś popsuł. Ale nie, samochód całe szczęście żył i mógłprzystąpić do powierzonego mu dziś zadania.
Podeszłam z ogieremda auta, na początku zaparł się w miejscu i nie chciał ruszyć, jednak pochwili cierpliwości podszedł niepewnie, powąchał maskę i stanął, pochwili mu się znudziło. Dałam znak Jezzie, żeby przygazował, Aeroodskoczył jak oparzony, a Clarkson miał ubaw po pachy. Takiego zacieszuto chyba nie miał odkąd sobie swojego forda kupił... Cadillac znowupodszedł,Jeremy znów przygazował, Aero trochę się wystraszył, ale jużnie uciekał. I tak kilka razy, aż przestał zwracać na to uwagę.
Kolejna dodge charger'a z 69'... Ryk silnika był niezły. Aero już wogóle miał dość tego strasznego warkotu, więc najpierw zaszliśmy"potwora"od tyłu. Ale Cadi miał inne zdanie, nie ruszy się i już.Clarkson wyszedł z samochodu zostawiając włączony silnik i zaproponował,że on konia popchnie na siłę. Kazałam mu iść do mojego domu zrobićsobie kawę... xD Wrócił po 30 minutach, ja siedziałam na ziemi czekającna cud, a on wesoło powiedział, że oglądał TV i całkiem zapomniał.Ogier zrobił dwa kroki do samochodu i jeden w tył. A Jeremy zniknął.Nagle rozległ się krzyk, Cadi sie wystraszył, jak zresztą i ja.Jeremy zaklął, podszedł do mnie i powiedział, że sobie przyciął palec wdrzwiach od boksu. xD Teraz się zastanówcie co chciał zrobić... OdrazuWas uprzedzam, że nie to. Wracając do odczulania. Ogier jakoś -wreszcie! -podszedł do samochodu i miał go gdzieś. Ja zresztą też.Podziękowałam Clarksonowi i zaczęłam się z niego śmiać. Ziania to jamiałam z niego niezłe... Oj Clarkson, Clarkson... Ale dałam mu bandaż,w końcu nieźle musiał zapłacić za paliwo na tego potwora i byłam muwdzięczna jak... ;]
Cadillaca zaprowadziłam na pastwisko. Jezzawszedł jeszcze do mojego domu, trochę z nim pogadałam, oczywiscie osamochodach. Nie mógł uwierzyć, że sprzedałam to porsche. No, ale cóż,on stwierdził, że mi sprowadzi coś lepszego... Podziękowałam mu. Co jakco, ale monster trucka to ja w ogródku nie chce. Po godzinie Jezzawsiadł w charger'a i pojechał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|