Hammy
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka...
|
Wysłany: Wto 12:55, 06 Lip 2010 Temat postu: Trening I - teren |
|
|
Odrazu chcę uprzedzić, że zazwyczajnie piszę treningów, tylko relacje z całego dnia, oczywiście niezawsze, ale w ten sposób łatwiej i przyjemniej mi się pisze różnetreningi z koniem. Tak więc proszę się nie rzucać, że nie dajekonkretów tylko jakieś pitolenie, ale treningi są, tylko ja poprostu... No tak lubię.
***
Znówten budzik... No, ale jak nie patrzeć to musiałam wstać czy mi się topodobało, czy też nie. Była godzina szósta, przemyłam twarz zimną wodą,ubrałam się i zrobiłam sobie śniadanie, a następnie zjadłam je przedTV. I znowu nie będzie śniegu! Ech... jak pech to pech. A tak bympojechała w długi teren, te galopy przez zaspy... Ale cóż.
Po posiłku udałam się do stajni. Mój jednokonny samochodzik zarżałwesoło, poklepałam go po szyi i dałam mu jeść. Wyszłam na podwórko. Jaknie patrzeć śnieg był, ale tak mało, że konie bez problemu mogły wcinaćtrawę na pastwisku. Chciałam się udać w jakiś krótki teren, aleSylwester... Co prawda nie liczyłam na dużo gości, najbliższekoleżanki, Jezza coś wspominał, ale raczej się nie zjawi. Postawiłamjednak warunek, że u mnie nie będzie petard, tylko 20 min przed północąwsiadamy i jedziemy do miasta, bo tak jest największa zabawa inajwięcej petard. Oczywiście zrobiłam to z powodu konia. Nie chciałam,żeby go niepokoiły dodatkowe hałasy.
Dobra, jak jedziemy w tentern to jedziemy i już. Około 10:00 zabrałam ogiera z pastwiska. Niemiałam większych problemów ze złapaniem go, czyszczenie też nam poszłoszybko i po 40 min mogliśmy wyjechać, bo Aero nie był brudny, więc nieczyściłam go długo.
Cadi szedł w terenie pewnie, rozglądał sięjednak na boki, wszystko go ciekawiło, był trochę tym wszystkimpodniecony. Cóż, wszystko nowe, tereny, okolica. Ale jak na pierwszyraz to było przyjemnie. Ładnie reagował na moe polecenia w kłusie.Właśnie w kłusie, nie byłam pewna co do galopu, ale zaufałam muzupełnie i... Nie żałowałam! Cudowny koń, ma bajeczny galop, takipotężny, mój kombajn. ;D Ziemia się pod nim trzęsła i to najbardziejlubie w takich koniach. Mogłabym takim galopem jechać godzinami, alejak nie patrzeć, mimo że Cadillac, to jednak nie na paliwo. ;P Swojądrogą z tego co mi wspominał poprzedni właściciel konia Cadi był parerazy zaprzęgany, może dwa razy sam a tak chodził w parze z innymkoniem. I podobno się bardzo fajnie prezentował... Hm... Może kiedyś tosprawdzimy, jak narazie mam inne plany z ogierzychem. Chcę robić to cooboje lubimy najbardziej, czyli skoki. Wracając jednak do naszejprzejażdżki w teren to mimo, ze wszystk obyło nowe ogier się ani razunie spłoszył, chociaż momentami był strasznie rozkojarzony jakby chciałzapytać "a co to?" itp. Ale tak to byłam z niego zadowolona. Pod górkiszedł pewnym krokiem, z górki znowu trochę za bardzo się rozpędzał, aleszybko przywołałam go do porządku. Dalej szedł już ładnie, nie brykałod początku jazdy, więc ogólnie było bardzo fajnie. No, ale nie mogłamjeździć długo, bo jak już wcześniej wspominałam, miałam mieć gości. Takwięc wróciłam do stajni troche krótszą drogą, ale wymagała ona od koniatrochę cierpliwości np. przy przechodzeniu przed różnymi gałęziamimusiałam się kłaść ogierowi na szyję itd. Był trochę zdenerwowany, zdeka się wiercił kiedy go zatrzymywałam, ale ogólnie to na plus.
Kiedy ściągnęłam mu sprzęt i wypuściłam na pastwisko (niech sobiejeszcze pobryka, póki widno jest) była godzina 12:00. Tak więc jeszczesporo czasu. Posiedziałam chwilkę z Aero i patrzałam na jego szaleństwana pastwisku. I mogłabym tak stać, ale... Moja komórka zadzwoniła,zanim spojrzałam na wyświetlacz zaczęłam się zastanawiać kogo tamdiabli przywieli. "Pewnie Jezza..." i się nie myliłam. "Słucham... Adziękuję i nawzajem! Pewnie, czemu nie? Tylko pamiętaj co mówiłam...Yhym... To narazie, pa!" O co mu konkretnie chodziło? Zapytał się, czymoże kogoś ze sobą zabrać. A co, niech przyjeżdżają, będzie fajniej.
Jak ustaliliśmy goście mają być około 18:00. Oj tak.
Post został pochwalony 0 razy
|
|