Hammy
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka...
|
Wysłany: Wto 17:22, 06 Lip 2010 Temat postu: Trening XV - teren |
|
|
Wyszłam z swojego małego, ciasnego już fiacika i ruszyłam ośnieżonym pojazdem wprost do WSR Amfibia, gdzie czekał na mnie Aero Cadillac. Otworzyłam duże, drewniane drzwi i weszłam do stajni. Hammy znalazłam kszątającą się w boksie gniadosza.
-Hej, no to jestem.- przywitałam się, zerkając ciekawsko do boksu ogiera. Dziewczyna właśnie zakładała ogłowie na łebek ogiera i uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Hej Chock, zaczęłam Ci już go szykować.- Podpięła podgarle i nachrapnik, a ja wsunęłam się do boksu gniadosza.
-Dobra, resztę to ja już sama zrobię.- Odwzajemniłam uśmiech, nakładając na grzbiet Aero pad i siodło westernowe. Ot co, miałam wybrać się w teren w westernówce! Poklepałam ogiera po szyjce i przeniosłam wzrok na Hammy.
-No, moja droga. To ja jadę. Życz mi powodzenia i żebym cała wróciła.- zaśmiałam się cicho i wzięłam do ręki kask, rękawiczki i bat. Wyprowadziłam ogierka pod stajnię, wdrapałam się na grzbiet olbrzyma, wcześniej zakładając cały sprzęt na siebie. Podciągnęłam trochę popręg, poluzowałam wodze i tak jak należy, złapałam je do jednej ręki. Łyda i jedziemy. Bądź co bądź, jednak w kulbace dawno nie siedziałam i z początku nie było najwygodniej Wink Cadi strzelał z ogona, rozglądając się zaciekawiony po okolicy. Po 10 minutach, obejrzałam się za siebie, Amfibia znikała nam z pola widzenia. Wjechaliśmy pod łagodny wiazd, nakierowałam Areo na ścieżkę, prowadzącą do lasku. Wypchnęłam go lekko z krzyża, pomoce do kłusa. Gniadosz odrazu ruszył do przodu płynnie zmieniając chód. Nogi podnosił wysoko, pracując zadem jak należy. Rozluźnił się dość szybko, zaczął oddychać miarowo. Rozejrzałam się po lesie, wsł[CENZURA]ąc się w "skyrzpiący" pod kopytami ogiera śnieg. Ni z tąd, ni z owąt coś zaszeleściało. Cadillac odskoczył w bok, przestraszony tym nagłym, nowym dźwiękiem.
-Spokojnie.- wyszeptałam, jedną rękę kładąc na szyji ogiera. Przyłożyłam łydki do jego boków, zachęcając aby ruszył dalej. Rozejrzał się po okolicy i ruszył energicznym stępem. Podtrzymałam go trochę i zjechaliśmy z górki. Zakłusowaliśmy ponownie. Wjechałam na szeroką polankę i od razu wiedziałam, że można zagalopować. Siadłam w siodło, przyłożyłam łydę i wypchnęłam lekko do galopu. Ogier ruszył "z kopyta", przytrzymałam go lekko wodzami i siadłam w siodło. Poderwał głowę do góry, aczkolwiek po chwili ruszył płynnym galopem, czekając tylko na chwilę mojej nieuwagi. Co chwili pozwoliłam biec mu szybciej. Ten bryknął kilka krotnie, wyrzucając mnie na chwilę z siodła. Od razu złapałam równowagę, wracając do kulbaczki. Przytrzymałam go i zatrzymałam do kłusa. Nawróciłam, wracając powoli w stronę stajni. Znów zagalopowania. Tym razem spokojne, jakże miło było podziwiać śnieżny świat z grzbietu gniadosza. Nie powiem, trochę się nagalopowaliśmy. Na moich policzkach pojawiły się zdrowe rumieńce, a Areo nieco się spocił. Przeszłam do kłusa. Poluzowałam wodze, siadłam w półsiad i ot tak. Dałam mu biec spokojnie kłusikiem. Gdy wyjechałam z lasu można było zobaczyć zarysy stajni, więc przytrzymałam go i do stępa. Poluzowałam nieco popręg i westchnęłam. Wszystko co dobre, szybko się kończy, tak samo jak ten teren. Zatrzymałam go pod stajnią, zeszłam i wprowadziłam do stajni. Rozczyściłam go i rozsiodłałam, nakryłam derką i wprowadziłam do boksu. Wyciągnęłam w stronę jego gniadego łebka jabłko. Ogier pieniąc się wszamał owoc, poklepałam go po szyjce i poszłam posprzątać sprzęt. W siodlarni spotkałam Hammy i zdałam jej dokładą relację, z zimowego tereniku. Oczywiście, właścicielka Amfibii zaprosiła mnie na rozmowę przy kubku gorącej czekolady, więc do Obsesji wyjechałam później, niż planowałam
by Chocky
Post został pochwalony 0 razy
|
|