Hammy
Administrator
Dołączył: 05 Lip 2010
Posty: 78
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: z daleka...
|
Wysłany: Wto 17:23, 06 Lip 2010 Temat postu: Trening I - dresaż kl. L i lonża |
|
|
Hammy dokładnie wytłumaczyła mi dzień wcześniej co mam robić. Więc gdy tylko przyjechałam do stajni od razu zabrałam się do pracy. Przygotowałam sobie sprzęt i poszłam czyścić konia. Chłopak niezbyt przejął się, że ktoś nieznajomy wchodzi do jego boksu i coś przy nim robi. Gdy ogier był już czysty założyłam mu ogłowie, siodło, owijki i podpięłam lonże. Gdy wychodził ze stajni był już bardziej zaciekawiony tym co się wokół niego dzieje. Rżał donośnie wychodząc ze stajni. Uspokoiłam go trochę i zaprowadziłam na halę.
Sprowadziłam go na duże koło i poprosiłam aby ruszył stępem. Szybko przebierał nogami i rozglądał się we wszystkie strony. Kiedy już połaził troszkę na obydwie strony poprosiłam go o zakłusowanie. Wystrzelił jak z torpedy z kilkoma porządnymi barankami. Kiedy się uspokoił szedł ładnym kłusem. Aż miło popatrzeć jak koń tak chętnie podnosi nogi do góry a nie „szura” po ziemi. Zatrzymałam go, zmieniłam kierunek. Na drugą stronę nie szedł już tak chętnie . Podpędziłam mu trochę zad bacikiem. Łeb miał cały czas ładnie opuszczony. W pewnym momencie zatrzymał się i stał w bezruchu przez moment. „Dalej” powiedziałam stanowczo i machnęłam lekko batem. Revento patrząc się w zupełnie inną stronę skulił uszy i stanął dęba. Następnie bryknął i ponownie ruszył przed siebie kłusem. Po czterech pełnych kołach równym tempem zwolniłam go do stępa. Dałam mu chwilę odpocząć. Następnie poprosiłam o zakłusowanie i zagalopowanie. Ładnie wykonał polecenie. Po trzech okrążeniach zwolniłam go do kłusa i zmieniłam kierunek. To samo na drugą stronę. Zatrzymałam go i pochwaliłam. Dałam mu trochę kłusa a następnie ponownie zagalopowanie. Robiłam częste przejścia kłus – galop - kłus. Po paru takich ćwiczeniach był już ładnie rozluźniony. Chwila stępa i ponownie zakłusowanie. Teraz szedł ładnie przed siebie, luźno wyrzucając nogi. Pochwaliłam go głosem. Zagalopowanie. Ładnie pracował zadem, nie sprawiał problemu przy zwalnianiu. Wyprowadziłam go na większe koło i pozwoliłam luźno kłusować. Kłusował tak z 7 okrążeń na jedną i drugą stronę. Następnie trzy kółka stępa i zatrzymanie.
Odpięłam mu lonże, sprawdziłam popręg, wyregulowałam strzemiona i wsiadłam. Sprawdziłam czy wszystko jest ok. i dałam łydkę do stępa. Ruszył ładnym, żwawym stępem. Zebrałam go, troszkę się ociągał zadem ale szybko wrócił do ustawienia. Popracowaliśmy jeszcze trochę stępem na woltach, a następnie wyprowadziłam go na prostą i dałam sygnał do kłusa. Na długiej ścianie, miej-więcej na środku poprosiłam go o zatrzymanie. Ładnie, od razu zareagował . Następnie dałam mu energiczną łydkę do kłusa. Nie sprawiło mu to żadnego problemu. Powtórzyliśmy jeszcze kilka razy to ćwiczenie. Pochwaliłam go. Zrobiliśmy woltę kłusem anglezowanym. Gdy wyjechaliśmy na prostą usiadłam w siodło i jadąc kłusem ćwiczebnym zrobiliśmy pół woltę w lewo i w prawo. Ponownie zaczęłam anglezować i zrobiliśmy pełną woltę. Koń wpadał trochę zadem więc wspomogłam się bacikiem. Zrobiliśmy jeszcze jedno okrążenie , tym razem było lepiej. Na długiej prostej zrobiliśmy wydłużenie kroku. Nie wiedziałam, że Revento aż tak bardzo potrafi wyciągać nogi! Pochwaliłam go i przeszliśmy do stępa. Po chwili odetchnięcia znowu zakłusowanie. Pare razy zrobiliśmy na długich ścianach wydłużenie kroku. Ogier wyraźnie wykazywał chęć do współpracy, nie stwarzał żadnych problemów! Zwolniłam go do stępa i pochwaliłam. Jechaliśmy stępem pośrednim. Revento ładnie żuł wędzidło. W narożniku zrobiłam ostrzejszy skręt i kierując go na ukos do kolejnego narożnika dałam mu luźną wodzę. Wyciągnął łeb przed siebie i machając nim opluł mnie i siebie. Przed narożnikiem zebrałam wodze. Na długiej ścianie ruszyliśmy kłusem ćwiczebnym. Tym razem rwał się trochę do przodu. Przytrzymałam go lekko w odpowiedzi na co ogier bryknął, ale zwolnił. W narożniku zrobiliśmy zagalopowanie. Na prostej cały czas próbował przyśpieszać, przed zakrętami sam zwalniał. Skierowałam go na woltę. Na wolcie skupiłam się nad jego wygięciem. Nie miał już możliwości się rozpędzać więc szedł spokojnie z opuszczonym łebkiem i zaangażowanym zadem. Wyjechaliśmy na prostą. Skierowałam go na środek, tuż za środkiem przeszliśmy do kłusa, przy skręcie zrobiliśmy zagalopowanie na drugą nogę. Tym razem już się tak nie ciągnął, ale łba dalej nie chciał odpuścić. Zrobiliśmy duże koło i skierowałam go na wolte. Po kilku kółkach na wolcie podczas których cały czas pracowałam wewnętrzną wodzą w końcu odpuścił. Wyjechaliśmy na prostą i pojechaliśmy pełne okrążenie w galopie, tym razem już spokojnym. Pochwaliłam go i przeszliśmy do kłusa. W kłusie ćwiczebnym zrobiliśmy ósemkę. Bardzo się starał, chyba zauważył, że cały czas pilnuje jego zadu. Pochwaliłam go i wyjeżdżając na prostą oddałam mu wodzę i mocniej przyłożyłam łydkę. Opuścił łeb. Zaczęłam delikatnie pulsować wewnętrzną ręką. Po chwili zaczął ładnie żuć wędzidło. Pochwaliłam go i przeszliśmy do stępa.
Poluźniłam mu popręg i występowałam go. Poklepałam go, kiedy był już suchy odstawiłam go do stajni.
by Marcepan
Post został pochwalony 0 razy
|
|